poniedziałek, 9 grudnia 2013

"Igrzyska Śmierci" Suzanne Collins

"Igrzyska śmierci", pierwsza część bestsellerowej trylogii Suzanne Collins. Jest to zdecydowanie najlepsza trylogia, jaką przeczytałem. To książka o pewnej dziewczynie, która poświęciła swoje życie, aby ratować młodszą siostrę.     
Akcja dzieje się w dalekiej przyszłości, w miejscu zwanym kiedyś Ameryką Północną. Na jej terenie powstało państwo - Panem. Składa się z 13 dystryktów, nad którymi całkowitą władzę ma Kapitol - stolica kraju. Jest jeden taki okres w historii tego miejsca - Mroczne Dni... Tak się nazywa czas, kiedy wszystkie Dystrykty zbuntowały się przeciwko Kapitolowi, jednak poległy, Trzynastka została zmieciona z powierzchni Ziemi, a Kapitol wprowadził od tamtego czasu Głodowe Igrzyska, mające przypominać Dystryktom, że nigdy go nie pokonają. 
Katniss Everdeen, zwyczajna dziewczyna z Dwunastki od jedenastego roku życia wyżywia swoją rodzinę - mamę oraz siostrę Prim. Matka załamała się po śmierci ojca, którego zabił wybuch w kopalni - wcześniej to właśnie on był żywicielem rodziny. Katniss codziennie wyrusza do lasu i poluje razem ze swoim przyjacielem Galem, którego ojciec również zginął w kopalni. Oboje żyją w strachu, że kiedyś oni lub ich bliscy zostaną wylosowani na Dożynkach. Kapitol co roku wymaga od każdego Dystryktu daniny w postaci dwóch trybutów na Głodowe Igrzyska. Łącznie wybranych jest dwudziestu czterech trybutów, z których przeżyć może tylko jeden... Wszystko zależy od malutkiej białej kartki z imieniem i nazwiskiem...

Jest to wzruszająca powieść, wzbudzająca współczucie, radość, smutek - w zależności od danego momentu. Trzeba tutaj docenić niezwykłą wyobraźnię oraz pomysłowość Suzanne Collins. Autorka bawi się emocjami. Zdecydowanie jest to jedna z takich książek, które trzeba, po prostu trzeba przeczytać :)

Kewin

Książka ukazała się nakładem wydawnictwa Media Rodzina

"Dziewczyny się odchudzają" Jacqueline Wilson


Okres dojrzewania to zapewne jeden z trudniejszych etapów życia. Ciągłe kompleksy, problemy ze skórą, "nieodpowiednia" figura... Można by tak wymieniać i wymieniać. Jednak najpoważniejszą, najgorszą, najstraszniejszą, najokropniejszą i w ogóle najbardziej beznadziejną wadą dojrzewania jest...
Otyłość. Może i nawet nie sama otyłość, tylko obsesja na punkcie swojej wagi. Liczenie kalorii, narzekanie, jaka to ja jestem gruba. Wszyscy wkoło tacy chudzi, a ja gruba! Muszę schudnąć, muszę mniej jeść, muszę przejść na dietę...
Znacie to? Ellie - główna bohaterka książki - tak. Nawet za dobrze. Jednak jak tu nie popadać w kompleksy przy dwóch pięknych przyjaciółkach, mając w dodatku obrzydliwe rude loki i okulary na nosie? Niemożliwe.

Jak tylko jakaś dziewczyna powie mi, że w życiu nie miała żadnych kompleksów i w ogóle nie obchodzi ją własny wygląd, to po prostu jej nie uwierzę. Przecież każda z nas (przepraszam, że wykluczam teraz chłopaków) ma jakiś "problem" ze związany z wyglądem zewnętrznym. Tutaj trądzik, tu wysypka, tu za dużo tłuszczyku, tutaj znowu brzydkie paznokcie... Więc jeśli jesteś zakompleksioną nastolatką - sięgnij po tę książkę! A jeśli nie jesteś zakompleksioną nastolatką - to też przeczytaj!

Książka pokazuje ważny problem, jakim jest bulimia, czy anoreksja. Jak niebezpieczna jest przesadna dieta i ograniczanie jedzenia. Jak łatwo można przez to oddalić się od bliskich, stracić dobry humor, zesmutnieć i zamienić się w zrzędę.

Jacqueline Wilson pisze z humorem, dowcipem i nie raz szczerze się uśmiałam. Ellie jest tak barwną i radosną postacią, że trudno się przy tej książce nudzić. W ogóle wszyscy bohaterowie spisali się na medal. "Dziewczyny się odchudzają" to idealna pozycja do relaksu, ale możemy również z niej wiele wynieść. Szczerze polecam.

Marzena

Książka ukazała się nakładem wydawnictwa Media Rodzina

''Oskar i pani Róża'' Eric-Emmanuel Schmitt

Oskar i pani Róża - Éric-Emmanuel Schmitt
Śmierć to nie jest proste słowo. Po prostu nikt o tym nie chce rozmawiać ani o tym myśleć. Nikt nie chce, żeby nadeszła na to pora, zwłaszcza jeśli chodzi o małe, niedoświadczone dziecko. Co ono takiego zrobiło... powinno się uczyć, poznawać świat, a przede wszystkim dorastać. Dziecko bez przyszłości, czyli Oskar chory na białaczkę. Jego operacja przeszczepu szpiku nie powiodła się i każdy jego moment życia, może się natychmiast skończyć, jednak on inaczej na patrzy, inaczej to rozumie i inaczej to odczuwa. Pomaga mu przy tym ciocia Róża.

Oskar to bardzo mądry chłopiec, który przez swoje dziesięć lat zdążył się zakochać, dorosnąć, zrozumieć i zmienić nie tylko swój pogląd na świat, ale też innych. Emocje jakie wyraża Oskar w tej książce, a tak właściwie w listach do Boga, przelewają się na czytelnika.

Według mnie książka mega wzruszająca, dająca do myślenia. Nie wiedziałam, że w osiemdziesięciu stronach może się tyle wydarzyć, tyle zmienić, tyle w tym radości i siły, a to przecież taki mały Oskarek. To trzeba przeczytać.

Patrycja
Książka ukazała się nakładem wydawnictwa Znak

wtorek, 3 grudnia 2013

"Magda.doc" Marta Fox


Zajść w niechcianą ciążę... dla nastolatki jest to koszmar, spełnienie wszelkich obaw. Ciężarna nastolatka jest postrzegana jako młoda, nieodpowiedzialna dziewczyna, która "wpadła". Ale co się stanie, kiedy przydarzy się to wzorowej, ambitnej i poukładanej dziewczynie, której najważniejszym celem jest zdać maturę z jak najlepszymi stopniami? To niemożliwe... a jednak!

Magda to dziewczyna cicha, stroniąca od towarzystwa. Kto by się po niej spodziewał takiej "wpadki", która przewróci jej życie do góry nogami?

Cała powieść jest pamiętnikiem tytułowej bohaterki - Magdy, która swoje przeżycia opisuje w pliku komputerowym o imieniu Dżordż. Kiedy poznajemy Magdę jest samotna i zamknięta w sobie. Najważniejsza dla niej jest nauka, która zajmuje jej całe dnie. Być może jest tak, gdyż wychowywała się praktycznie bez rodziców... bez ojca, bo zmarł, kiedy Magda była małą dziewczynką, natomiast bez matki, bo ta była dla dziewczynki oschła. Podsumowując: Magda miała bardzo trudne życie. I jeszcze ta ciąża... Kiedy matka nastolatki dowiedziała się że jej córka będzie miała dziecko, uderzyła ją w twarz i jej unikała.

Książka jest nieco nudna, lecz mimo to przeczytałam ją bez większych oporów. Opisuje ona sytuacje z życia wzięte, co bardzo mi się spodobało. Lubię czytać tego typu powieści. Chociaż książka nie była powalająca to i tak zachęcam do jej przeczytania. 
Marta


Książka ukazała się nakładem wydawnictwa Siedmioróg


wtorek, 26 listopada 2013

"My, dzieci z dworca ZOO" Christiane Felscherinow

My, dzieci z dworca ZOO - Christiane Felscherinow
Ile razy na akademiach szkolnych, czy w telewizji słyszeliśmy o problemie narkotyków?  
To tu, to tam media i nauczyciele ostrzegają przed tym jakże niebezpiecznym nałogiem. Nigdy jednak nie bierzemy tego do siebie. Wydaje nam się, że to jest daleko, że nie ma prawa nas dostać. Prawda? Christiane też pewnie tak myślała. Tak naprawdę nigdy nie dopuściła do siebie myśli, że jest uzależniona. Przecież miała wszystko pod kontrolą. Miała wszystko pod kontrolą... 

Christiane razem z rodziną pewnego raczej niesłonecznego dnia przeprowadzili się do Berlina Zachodniego. Mięli zacząć... nowe, lepsze życie. A kto wie, czy nie była to ich najgorsza decyzja. Stare, śmierdzące, nieprzyjemne osiedle i małe, nieprzytulne mieszkanie. Do tego ojciec z niespełnionymi marzeniami i płacząca po nocach matka. Wystarczy tylko jeszcze znaleźć (nie) odpowiednie towarzystwo. Kto by pomyślał, że tak łatwo zabrać się za narkotyki. Tak łatwo zrujnować sobie całe życie. 
A potem tak trudno z tym wszystkim skończyć. 

„Byłam niesamowicie dobra, jeśli szło o problemy innych. Tylko z własnymi nie umiałam sobie poradzić.”

Jeśli ktoś nie wie - wszystko opisane w tej książce naprawdę się zdarzyło. Każda osoba, każde miejsce jest rzeczywiste. Nie mogłam jakoś w to uwierzyć! Ta cała historia była jak z filmu. W niczym nie przypominała mi świata realnego. A jednak.

No cóż... Książka jest po prostu wspaniała. No i oczywiście nieco mroczna. Do tej pory nie mogę pojąć, jak można tak żyć!  Nic dodać, nic ująć. Opowieść, która idealnie pokazuje, że czasem trzeba uważać, nie ulegać pokusie. Bo możemy wpaść w nieodpowiednie towarzystwo, nawyki. Możemy po prostu przez głupie decyzje zniszczyć sobie życie. Gorąco polecam tę książkę ^^

Marzena

Książeczka ukazała się nakładem Wydawnictwa Iskry

poniedziałek, 18 listopada 2013

"Szukając Alaski" John Green


Szukając Alaski - John Green
Francois Rabelais. Był poetą . A jego ostatnie słowa to "Udaję się na poszukiwanie Wielkiego Być Może". Miles też chce znaleźć swoje Być Może. Zapisuje się więc do Culver Creek - szkoły z Internatem. Nie zna tam nikogo i nikt nie zna jego, dlatego może zacząć swoje życie od początku. A początek zapowiada się całkiem nieźle. Jego współlokatorem jest Pułkownik - szczery, pełen werwy, kreatywności i poczucia humoru osobnik liczący metr pięćdziesiąt. No i jest jeszcze Alaska... Piękna, szalona, tajemnicza, pewna siebie, piękna, mądra, intrygująca... piękna! Taka dziewczyna potrafi zawrócić w głowie.

Zdziwiło mnie to co tutaj znalazłam - naprawdę! Ostatnie spotkanie z Johnem Greenem w powieści "Gwiazd naszych wina" utrzymywane było w innym nastroju. Było tam smutno, ponuro, baaardzo tajemniczo (może dlatego, że głównymi bohaterami byli ludzie chorzy na raka...).  A tutaj? Przytulnie, wesoło i swojsko - a to lubię.

Bohaterowie wywołali na mnie pozytywne wrażenie.  Bo jak tu nie polubić Pułkownika (który nie umiał beatboxować, a jednak to robił z katastrofalnymi skutkami), albo Lary nie potrafiącej wymówić "i"(słodkiej, ładnej, i cichej) , Orła - dyrektora szkoły, czy staruszka z jednym płucem . To nie na moje siły. Nie mogłam ich nie polubić. Byli świetnie wykreowani i tacy oryginalni! Choć Miles - nasz główny bohater był lekko bezbarwny. Nie dało się go lubić, ani też nie lubić. Do tego miał masę skojarzeń, liczył warstwy dzielące go od Alaski, gdy stykali się kolanami. Było to dla mnie odrobinkę dziwne, ale to chłopak! Nie wiadomo co siedzi w ich głowach.

Ale dość już o bohaterach, liczy się akcja. Tutaj się nie zawiodłam. Pułkownik, Takumi, Alaska... Byli mistrzami w planowaniu różnych żartów. I to nie byle jakich. Dobry też był pomysł z podziałem szkoły na Wojowników Dnia Powszedniego (bogaczy z fiołkiem na punkcie swoich włosów) i tych uboższych, zwykłych uczniaków. Wojna między nimi była ciekawa. Dialogi mnie rozwalały, zwłaszcza jak w grę wkraczał Pułkownik.

Nie chcąc przynudzać: książka idealna dla młodzieży, dobry sposób na nudę. Pisana lekkim, przystępnym językiem. Miły przerywnik od  szkoły choć przecież wszystko toczy się właśnie w szkole. Naprawdę warto przeczytać.

Stasia
Książka ukazała się nakładem wydawnictwa Bukowy las