wtorek, 26 listopada 2013

"My, dzieci z dworca ZOO" Christiane Felscherinow

My, dzieci z dworca ZOO - Christiane Felscherinow
Ile razy na akademiach szkolnych, czy w telewizji słyszeliśmy o problemie narkotyków?  
To tu, to tam media i nauczyciele ostrzegają przed tym jakże niebezpiecznym nałogiem. Nigdy jednak nie bierzemy tego do siebie. Wydaje nam się, że to jest daleko, że nie ma prawa nas dostać. Prawda? Christiane też pewnie tak myślała. Tak naprawdę nigdy nie dopuściła do siebie myśli, że jest uzależniona. Przecież miała wszystko pod kontrolą. Miała wszystko pod kontrolą... 

Christiane razem z rodziną pewnego raczej niesłonecznego dnia przeprowadzili się do Berlina Zachodniego. Mięli zacząć... nowe, lepsze życie. A kto wie, czy nie była to ich najgorsza decyzja. Stare, śmierdzące, nieprzyjemne osiedle i małe, nieprzytulne mieszkanie. Do tego ojciec z niespełnionymi marzeniami i płacząca po nocach matka. Wystarczy tylko jeszcze znaleźć (nie) odpowiednie towarzystwo. Kto by pomyślał, że tak łatwo zabrać się za narkotyki. Tak łatwo zrujnować sobie całe życie. 
A potem tak trudno z tym wszystkim skończyć. 

„Byłam niesamowicie dobra, jeśli szło o problemy innych. Tylko z własnymi nie umiałam sobie poradzić.”

Jeśli ktoś nie wie - wszystko opisane w tej książce naprawdę się zdarzyło. Każda osoba, każde miejsce jest rzeczywiste. Nie mogłam jakoś w to uwierzyć! Ta cała historia była jak z filmu. W niczym nie przypominała mi świata realnego. A jednak.

No cóż... Książka jest po prostu wspaniała. No i oczywiście nieco mroczna. Do tej pory nie mogę pojąć, jak można tak żyć!  Nic dodać, nic ująć. Opowieść, która idealnie pokazuje, że czasem trzeba uważać, nie ulegać pokusie. Bo możemy wpaść w nieodpowiednie towarzystwo, nawyki. Możemy po prostu przez głupie decyzje zniszczyć sobie życie. Gorąco polecam tę książkę ^^

Marzena

Książeczka ukazała się nakładem Wydawnictwa Iskry

poniedziałek, 18 listopada 2013

"Szukając Alaski" John Green


Szukając Alaski - John Green
Francois Rabelais. Był poetą . A jego ostatnie słowa to "Udaję się na poszukiwanie Wielkiego Być Może". Miles też chce znaleźć swoje Być Może. Zapisuje się więc do Culver Creek - szkoły z Internatem. Nie zna tam nikogo i nikt nie zna jego, dlatego może zacząć swoje życie od początku. A początek zapowiada się całkiem nieźle. Jego współlokatorem jest Pułkownik - szczery, pełen werwy, kreatywności i poczucia humoru osobnik liczący metr pięćdziesiąt. No i jest jeszcze Alaska... Piękna, szalona, tajemnicza, pewna siebie, piękna, mądra, intrygująca... piękna! Taka dziewczyna potrafi zawrócić w głowie.

Zdziwiło mnie to co tutaj znalazłam - naprawdę! Ostatnie spotkanie z Johnem Greenem w powieści "Gwiazd naszych wina" utrzymywane było w innym nastroju. Było tam smutno, ponuro, baaardzo tajemniczo (może dlatego, że głównymi bohaterami byli ludzie chorzy na raka...).  A tutaj? Przytulnie, wesoło i swojsko - a to lubię.

Bohaterowie wywołali na mnie pozytywne wrażenie.  Bo jak tu nie polubić Pułkownika (który nie umiał beatboxować, a jednak to robił z katastrofalnymi skutkami), albo Lary nie potrafiącej wymówić "i"(słodkiej, ładnej, i cichej) , Orła - dyrektora szkoły, czy staruszka z jednym płucem . To nie na moje siły. Nie mogłam ich nie polubić. Byli świetnie wykreowani i tacy oryginalni! Choć Miles - nasz główny bohater był lekko bezbarwny. Nie dało się go lubić, ani też nie lubić. Do tego miał masę skojarzeń, liczył warstwy dzielące go od Alaski, gdy stykali się kolanami. Było to dla mnie odrobinkę dziwne, ale to chłopak! Nie wiadomo co siedzi w ich głowach.

Ale dość już o bohaterach, liczy się akcja. Tutaj się nie zawiodłam. Pułkownik, Takumi, Alaska... Byli mistrzami w planowaniu różnych żartów. I to nie byle jakich. Dobry też był pomysł z podziałem szkoły na Wojowników Dnia Powszedniego (bogaczy z fiołkiem na punkcie swoich włosów) i tych uboższych, zwykłych uczniaków. Wojna między nimi była ciekawa. Dialogi mnie rozwalały, zwłaszcza jak w grę wkraczał Pułkownik.

Nie chcąc przynudzać: książka idealna dla młodzieży, dobry sposób na nudę. Pisana lekkim, przystępnym językiem. Miły przerywnik od  szkoły choć przecież wszystko toczy się właśnie w szkole. Naprawdę warto przeczytać.

Stasia
Książka ukazała się nakładem wydawnictwa Bukowy las